<
>

Category Archive: Bez kategorii

  • Transferowy hit! Artur Szalpuk podpisał kontrakt z Vervą Warszawa Orlen Paliwa

    Leave a Comment
    Artur Szalpuk, mistrz świata z 2018 roku, podpisał kontrakt z Verva Warszawa Orlen Paliwa. – Nie mogliśmy ogłosić transferu do VERVY ze względów formalnych. Teraz jednak mogę wreszcie przywitać się z fanami: kibicujcie nam i trzymajcie kciuki – powiedział Szalpuk po transferze.
  • Wykańczająca walka przez pięć setów

    Leave a Comment

    We wtorek był spacerek, w środę Polki ruszały do piłki – jak to ujął trener Jacek Nawrocki – patatajem. Ale rozpędziły się, powalczyły i po raz drugi pokonały Czeszki. Sparing w Wałbrzychu skończył się zwycięstwem biało-czerwonych 3:2 (17:25, 25:22, 25:17, 22:25, 15:13).

    Patatajem wygrać się nie da

    Na środowy rewanż Polki wyszły w innym składzie i z innym nastawieniem niż dzień wcześniej. Już przy stanie 5:12 w pierwszym secie trener Nawrocki poprosił o przerwę. Tłumaczył swoim zawodniczkom, że nie mogą ruszać do piłki „patatajem”.

    Czeszki ruszały sprintem. Wyraźnie podrażnione przebiegiem pierwszego meczu świetnie broniły. Do tego odważnie serwowały. I dzięki temu łatwiej było im ustawiać blok. We wtorek w tym elemencie zdobyły w czterech setach 7 punktów (a Polki aż 23). W środę w samej pierwszej partii – 6 punktów.

    Polki w bloku wyglądały jeszcze nieźle, zdobyły w ten sposób 5 punktów. Ale w pierwszej partii nie wychodziło im już chyba nic innego. Monika Fedusio nie skończyła ani jednego z sześciu ataków, Julia Twardowska tylko 2 z 8, a Magdalena Stysiak 4 z 11. Na wstrzymywanie ręki, szukanie rozwiązań bezpiecznych, na braki mentalne Nawrocki zwracał drużynie uwagę podczas kolejnej przerwy na żądanie. Wtedy przegrywaliśmy 14:21. Rady trenera nie pomogły, wynik 17:25 dobrze pokazywał przewagę, jaką w pierwszym secie miały Czeszki.

    Błędy, nerwy, ale i walka

    W jednym secie w środę Polki popełniły chyba więcej błędów niż w czterech setach meczu wtorkowego. Druga partia rewanżu też była w naszym wykonaniu nerwowa, szarpana. Ale na szczęście im dłużej ten set trwał, tym mocniej Polki walczyły. I wygranymi długimi wymianami się nakręcały.

    Przy naszym prowadzeniu 13:9 trener Czeszek wziął czas i prosił swoje zawodniczki o więcej agresji. Wreszcie zrobił się mecz. Na najwyższym poziomie nie stał, pomyłek po obu stronach siatki było sporo, jedne i drugie zawodniczki zdobywały i traciły punkty seriami (18:15, 21:21, 25:22). Ale miło było zobaczyć, jak przy takiej wojence nerwów dwoma asami seta kończy Stysiak.

    „Medal? Wcale nie uciekam od tego”

    Jacek Nawrocki prowadzi kadrę od ponad pięciu lat. Przez ten cały czas powtarzał, że nie mamy drużyny gotowej do walki o wielkie rzeczy. Część zawodniczek twierdziła, że takimi wypowiedziami trener podcina im skrzydła.

    We wrześniu Polki otarły się o podium mistrzostw Europy, zajęły czwarte miejsce. – Wcale nie uciekam od tego, żeby grać o medal na mistrzostwach Europy. To jest cel i my z takim podejściem musimy w przyszłym roku wystartować – mówił trener przed środowym meczem, gdy gościł w studiu Polsatu. – Mamy większy potencjał niż dwa-trzy lata temu – dodawał.

    Stysiak najważniejsza

    Czeszki grały w Wałbrzychu testowe mecze przed kwalifikacjami ME 2021. A Polki, pewne startu w turnieju, grają i przede wszystkim pracują w tym roku na zgrupowaniach w Szczyrku, by w kadrze była większa rywalizacja i żeby podnosił się jej poziom.

    W pierwszych w tym roku meczach nieźle pokazały się Weronika Centka, Monika Fedusio czy Marta Ziółkowska, przydatność dla drużyny potwierdziły znane już Zuzanna Górecka czy Julia Nowicka. Ale nie grał jak Stysiak. Przyjmująco-atakująca ma dopiero 19 lat, ale my już od kilku dobrych miesięcy wiemy, że jest kandydatką na gwiazdę światowej siatkówki.

    W środę dwumetrowa atakująca ratowała Alicję Grabkę. 22-letnia rozgrywająca przez niedokładne przyjęcie, ale i z własnego wyboru często upraszczała naszą grę. Czeskiego bloku gubić nie umiała. Ale dzięki Stysiak długo nie musiała tego robić. Nasza wieża potrafiła bić nad Czeszkami. W drugim, przełomowym secie, Stysiak dostała aż 18 piłek. Skończyła 11. Do tego dorzuciła dwa asy i jeden blok. Czyli z 25 punktów dla Polski ona zdobyła 14. Nawet gdy się zacięła – w czwartym secie miała zapis ataku 2/12 – to odbudowała się błyskawicznie i w tie-breaku znów była naszą liderką.

    Cały mecz Stysiak skończyła z 34 punktami (3 asy, 4 bloki i 27 ataków z 43-procentową skutecznością). Tak, mamy zawodniczki z potencjałem i to jest kapitał. Ale niech Stysiak jak najczęściej, niech już zawsze pokazuje, że ona ma potencjał na karierę co najmniej tak wspaniałą jaką miała Małgorzata Glinka. Do niej Magda jest często porównywana. A Glinka zapewnia, że nie na wyrost. Magda Stysiak może zrobić większą karierę niż ja. To jest pewne – mówiła dwukrotna mistrzyni Europy.

  • Polki wygrywają 3:0 w pierwszym meczu w pandemii! Nawrocki przeszczęśliwy. Dodatkowy set dla rywalek

    Leave a Comment

    „Enjoy the f*** game!” – krzyczał grecki trener do czeskich siatkarek. Ale we wtorek w Wałbrzychu siatkówką cieszyły się Polki. Pierwszy mecz w pandemii koronawirusa podopieczne Jacka Nawrockiego wygrały 3:0 (25:14, 25:19, 25:19). Dopiero dodatkowego seta 26:24 wygrały rywalki. W środę drugie spotkanie Polska – Czechy. Początek o 20:30. Trzy lata temu Polki i Czeszki zmierzyły się w Warszawie w eliminacjach MŚ 2018. Nawrocki pracował wtedy z kadrą już trzeci sezon, o awans miał walczyć z Serbią. A przegrał nie tylko z nią. Tamto 2:3 mocno podcinało skrzydła. Musiał minąć jeszcze rok, by Polska z europejskiej drugiej ligi wróciła do pierwszej. A w roku 2019 już się rozgościliśmy w czołówce, zajmując czwarte miejsce w mistrzostwach Europy.

    Czeszki budują formę, Polki jeszcze młodszą kadrę

    Polki są pewne gry w kolejnym turnieju tej rangi, w 2021 roku, a Czeszki muszą walczyć w kwalifikacjach. Zaczną w sierpniu. One budują teraz formę na eliminacje. A my sezon bez ważnej dla nas imprezy wykorzystujemy na to, by kadrę młodą zmienić na bardzo młodą.

    Magdalena Stysiak rocznik 2000 i Maria Stenzel rocznik 1998: oto liderki aktualnej reprezentacji Polski. Poza nimi w kadrze na rok 2020 jest jeszcze tylko jedna zawodniczka z ubiegłorocznych ME – Martyna Łukasik urodzona w roku 1999.

    „Selekcja jest bardzo trafiona. Kibice się przekonają”

    – Selekcja jest bardzo trafiona, kibice wkrótce się przekonają, że na te dziewczyny będzie można liczyć w przyszłości – mówił o młodej Polsce trener Nawrocki w przedmeczowej rozmowie z Polsatem.

    Nie znaczy to, że szkoleniowiec skreśla kilka dotychczasowych liderek. Malwina Smarzek-Godek to rocznik 1996, Klaudia Alagierska również 1996, Agnieszka Kąkolewska 1994, a i urodzoną w 1990 roku Joannę Wołosz trudno nazwać siatkarką starą. Nawrocki powtarza, że ubiegłoroczny konflikt w kadrze to przeszłość, która nie będzie miała wpływu na przyszłość. I że przyszłość nadal widzi z wymienionymi przed chwilą zawodniczkami.

    Piłka nam nie przeszkadzała

    To dobrze. I to dobrze, że również bez nich Polki potrafią grać. Jasne, że trudno wyciągać wielkie wnioski z towarzyskiego meczu rozgrywanego w warunkach pandemii. We wtorek w Wałbrzychu siatkarki nasze i czeskie grały pierwszy raz od kilku miesięcy. Ale miło, że naszym paniom piłka nie przeszkadzała.

    Już pierwszy set był więcej niż udany. Bardzo pewne przyjęcie zagrywki, nasz serwis mocny i celny, do tego szczelny blok, wszędobylska w obronie Stenzel i pewne ataki Stysiak i Zuzanny Góreckiej – dzięki tym elementom wygraliśmy aż 25:14.

    Piękne dwudziestoletnie

    Stysiak w grudniu skończy 20 lat, Górecka skończyła w kwietniu. Młode, polskie skrzydła we wtorek musiały się podobać. Zwłaszcza w pierwszej partii. Wtedy Stysiak miała zapis 6/10 w ataku i dwa punkty blokiem, a Górecka 6/9 i jeden blok. Obie grały przez trzy sety (w dodatkowym Nawrocki sprawdzał zmienniczki), później ich statystyki trochę się pogorszyły (w sumie 14/31 Stysiak, do tego 2 blok i 1 as oraz 11/22 Góreckiej, 2 bloki i 1 as), ale i tak obie trzeba pochwalić.

    Zresztą, na dobre słowa zasługuje cała kadra. Na przykład kolejna 20-latka, Weronika Centka, ze środka atakowała może jeszcze nierówno (5/12), ale w trzech setach zaliczyła aż 4 bloki.

    „Enjoy the f*** game!”

    To okrzyk trenera Czeszek z połowy trzeciego seta. Giannis Athanasopoulos i tak reagował spokojnie jak na skalę błędów swoich zawodniczek. Grek tracił nerwy, a nasz szkoleniowiec nie miał do tego powodów. – Dziś nic mnie nie będzie denerwowało – zapowiadał Nawrocki kilkanaście minut przed spotkaniem. – Jestem przeszczęśliwy, to jest święto siatkówki, to kapitalna sytuacja, że udało się doprowadzić do tego meczu – dodawał.

    Słowa dotrzymał. Podczas przerw był rzeczowy i spokojny. Ciekawe czy w środę jego zawodniczki znów zapewnią mu taki komfort pracy swoją pewną, dobrą grą. Drugi mecz Polska – Czechy w Wałbrzychu również o godzinie 20.30.

  • Hit transferowy! Reprezentant USA zagra w Polsce. „Jedna z najlepszych drużyn w Europie”

    Leave a Comment

    O tym transferze mówiło się od dłuższego czasu, ale teraz to już pewne. Taylor Sander podpisał kontrakt z PGE Skrą Bełchatów i zagra w PlusLidze. Sander jest podekscytowany dołączeniem do klubu z Bełchatowa. – Cieszę się, że zagram w tak silnej drużynie w PlusLidze. Jestem również bardzo wdzięczny za możliwość gry w tym zespole. Miałem kilka możliwości transferu do innych klubów, ale wiedziałem, że gra w polskiej lidze byłaby dla mnie świetna do rozwoju jako siatkarza. PlusLiga jest bardzo silna i chciałem grać w jednej z najlepszych drużyn w Europie – mówi zawodnik cytowany przez PGE Skrę w oficjalnym komunikacie.

    Gigantyczny transfer w PlusLidze! Gwiazda zagra w PGE Skrze Bełchatów!

    To były długie rozmowy. Kiedy stało się faktem, że do Bełchatowa wraca Liga Mistrzów, podjęliśmy próbę i bardzo cieszę się z tego transferu. Taylor to jeden z najlepszych zawodników na swojej pozycji na świecie i wierzę głęboko w to, że będzie dużym wzmocnieniem PGE Skry, co pozwoli nam rywalizować nie tylko w Polsce, ale również w Europie – mówi Konrad Piechocki, prezes klubu.

    Sander zaczynał od gry w amerykańskiej lidze uniwersyteckiej. Potem przeszedł do Chin i Kataru, a dwa lata temu znalazł się we włoskim Cucine Lube Civitanova, z którym zdobył wicemistrzostwo kraju oraz srebrny medal Ligi Mistrzów w 2018 roku. Po sezonie we Włoszech wyjechał do Brazylii, gdzie grał w Sadzie Cruzeiro. Tam zdobył Puchar Brazylii, brązowy medal tamtejszych rozgrywek ligowych oraz klubowe mistrzostwo Ameryki Południowej. W poprzednim sezonie Amerykanin leczył uraz barku. Ma za sobą także spore sukcesy w kadrze USA – choćby brąz igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro z 2016 roku czy zwycięstwo w Lidze Światowej z 2015.

  • Polski mistrz świata zakończył karierę! „Ambicja podpowiadała, żebym wrócił”

    Leave a Comment

    Marcin Możdżonek zakończył karierę sportową. 35-letni siatkarz występował ostatnio w Asseco Resovii Rzeszów.

    Marcin Możdżonek to jeden z najbardziej utytułowanych polskich siatkarzy ostatnich lat. W klubowej karierze w kraju występował kolejno w AZS-ie Olsztyn, Skrze Bełchatów, ZAKS-ie Kędzierzyn-Koźle, Cuprum Lubin oraz Asseco Resovii. Z trzema pierwszymi klubami zdobył po trzy złote, srebrne i brązowe medale mistrzostw Polski. Możdżonek pięciokrotnie sięgał też po Puchar Polski. W międzyczasie środkowy występował też w tureckim Halkbanku.

    Możdżonek święcił też wielkie triumfy z narodową reprezentacją. W narodowych barwach zawodnik zdobył mistrzostwo świata (2014), mistrzostwo (2009) i brązowy medal mistrzostw Europy (2011), złoto (2012) i brąz (2011) Ligi Światowej oraz srebro (2011) i brąz (2015) Pucharu Świata.

    Teraz jednak 35-letni zawodnik zdecydował się na zakończenie kariery. – Zrobiłem sobie bilans zysków i strat, porządnie wszystko przemyślałem i wyszło na to, że czas zawiesić buty na kołku. Mam już 35 lat, za sobą wiele lat kariery. Ambicja podpowiadała mi, żeby jeszcze spróbować wrócić na boisko, ale młodszy już nie będę, a zdrowie też nie to – powiedział zawodnik w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Tabela

Ładowanie...

Terminarz

Już wkrótce!

Terminarz będzie dostępny po rozpoczęciu sezonu 2020/21