Bardzo duży krok w stronę awansu do Ligi Mistrzyń wykonały we wtorkowy wieczór siatkarki ŁKS-u Commercecon Łódź. W pierwszym meczu 2. rundy eliminacji ekipa trenera Giuseppe Cuccariniego bez problemów pokonała słoweński Calcit Kamnik 3:0.
Łodzianki znalazły się w tej fazie bez gry. Ich dwumecz z izraelskim Hapoelem Kfar Saba został odwołany, a Łódzkim Wiewiórom przyznano walkowera. Podobnie zresztą sytuacja miała się z ich rywalkami, które miały zmierzyć się w pierwszej rundzie z Mladostem Zagrzeb, ale i tam dwumecz nie mógł się odbyć.
Ełkaesianki przystępowały do tego spotkania kilka dni po zaciętym i niespodziewanie przegranym starciu ligowym z Energą MKS-em Kalisz. Biało-czerwono-białe przegrały po tie-breaku. To była ich druga porażka w tym sezonie.
Wilfredo Leon trzeci sezon gra we włoskiej Serie A, ale wiele wskazuje na to, że już wkrótce swoją karierę kontynuować będzie w Polsce. Urodzony na Kubie siatkarz przyznał, że już w tym roku dostał oferty z dwóch klubów z PlusLigi.
Reprezentant Polski od 2018 roku jest zawodnikiem Sir Safety Conad Perugia. Wilfredo Leon jest liderem drużyny prowadzonej przez Vitala Heynena. Obecnie skupia się na osiąganiu kolejnych sukcesów z włoskim klubem, ale już myśli nad swoją przyszłością. Ze słów Leona wynika, że wkrótce przeniesie się do jednego z klubów z PlusLigi.
Leon w programie „Cafe Volley” odpowiadał na pytania zadawane przez kibiców. Jedno z nich dotyczyło tego, czy chciałby grać w lidze polskiej. Reprezentant naszego kraju nie zaprzeczył, ale nie zdradził konkretów.
W poniedziałkowy wieczór w Hali Energia wielkich emocji nie było, ale w Bełchatowie nikt nie będzie miał tego za złe. PGE Skra Bełchatów odniosła pierwsze domowe zwycięstwo w sezonie PlusLigi. Ekipa trenera Michała Gogola pokonała Stal Nysa 3:0.
To mecz, który miał zamknąć piątą kolejkę PlusLigi, ale okazuje się jednym z trzech, które w ogóle zostały rozegrane. Zarówno PGE Skra, jak i Stal nie rozpoczęły tego sezonu tak, jak by tego chciały. Bełchatowianie wygrali jedno z trzech spotkań, beniaminek z Nysy zaś wszystkie przegrał. Dodatkowo ci pierwsi wciąż nie mogą skorzystać z największej gwiazdy Taylora Sandera.
– Ja jestem w tym wszystkim optymistą i staram się zarazić tym wszystkim drużynę. Gramy bez Taylora Sandera – zawodnika, który przychodził tu jako domniemany lider. Czekamy cały czas na niego. To bardzo wartościowy zawodnik w wielu elementach. Da nam dużo jakości jak wróci i będzie już zdrowy. Tak samo jakby z Perugii zabrać Leona czy z Lube Leala, to są inne drużyny. My musimy mierzyć się z tym, że gramy z czołowymi drużynami bez czołowego zawodnika – podkreślał przed spotkaniem trener żółto-czarnych Michał Gogol.
Siatkarze Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle nie zwalniają tempa! Podopieczni Nikoli Grbicia pokonali na wyjeździe Trefla Gdańsk w trzech setach i tym samym odnieśli już piąte zwycięstwo w rozgrywkach PlusLigi. Nie ma na nich mocnych!
Nagły przyrost zachorowań koronawirusem sprawił, że sobotni mecz został rozegrany bez udziału publiczności. Ergo Arena jest położona na granicy Gdańska i Sopotu, który znalazł się w czerwonej strefie. Gdańszczanie robili wszystko, aby wpuścić kibiców, lecz starania spełzły na niczym. Szkoda, ponieważ starcie Trefla z Grupą Azoty ZAKSĄ było meczem niepokonanych drużyn w PlusLidze. Brak dopingu dało się odczuć.
– Wierzę, że bez dopingu fanów z trybun rozgrywać będziemy tylko to jedno sobotnie spotkanie. Apelujemy do wszystkich naszych kibiców i mieszkańców Pomorza o jeszcze większe przestrzeganie obostrzeń minimalizujących rozprzestrzenianie się SARS-CoV-2. Tylko wspólną odpowiedzialnością, poprawnym zakrywaniem ust i nosa, częstym dezynfekowaniem rąk i trzymaniem dystansu, możemy zmniejszać ryzyko zakażenia – mówił prezes Trefla Dariusz Gadomski.
Po wygranej nad MKS-em Będzin siatkarze Trefla Gdańsk mają na swoim koncie 8 punktów i plasują się w czołówce tabeli. – Mamy potencjał, żeby powtórzyć 5. miejsce, a nawet ugrać coś więcej – skomentował rozgrywający Marcin Janusz.
Po zwycięstwach nad Cerrad Eneą Czarnymi Radom oraz Cuprum Lubin zawodnicy Trefla Gdańsk zmierzyli się na wyjeździe z MKS-em Będzin. Wydawało się, że przyjezdni dopiszą do swojego konta kolejne trzy punkty. Po trzech setach wygrywali 2:1, a w czwartym prowadzili już nawet czterema „oczkami”.
Siatkarze prowadzeni przez Jakuba Bednaruka nie zamierzali jednak składać broni. Zdołali wyrównać i rozstrzygnęli wyrównaną końcówkę partii na swoją korzyść. O zwycięstwie decydował tie-break. W nim to gdańszczanie okazali się lepsi i odnieśli trzecie zwycięstwo w sezonie.
Kilka razy podaliśmy rękę zespołowi z Będzina. Duży szacunek dla nich, że jeszcze byli w stanie się podnieść i tę końcówkę rozegrali wzorowo. Musimy ograniczyć liczbę błędów i odnoszę się tutaj nie tylko do końcówki tego czwartego seta. W pierwszym meczu też dużo takich piłek nam wpadło. Mamy dużo do poprawy w naszej grze, możemy się prezentować znacznie lepiej – zapowiedział rozgrywający Trefla Marcin Janusz.
Już wkrótce!
Terminarz będzie dostępny po rozpoczęciu sezonu 2020/21