ŁKS Commercecon Łódź wykonał zadanie w eliminacjach i będzie trzecim przedstawicielem Tauron Ligi w elitarnej fazie grupowej Ligi Mistrzyń. W rewanżu ze słoweńskim Calcitem Kamnik wygrał 3:1.
W drodze do fazy grupowej Ligi Mistrzyń siatkarki z Łodzi musiały tylko i aż wyeliminować Calcit Kamnik. Wcześniejszą rundę, w której miały rywalizować z Hapoelem Kefar Sawa, przeszły bez wchodzenia na boisko. Do dwumeczu ze słoweńskim zespołem już doszło i rozpoczął się on 6 października od zdecydowanego zwycięstwa 3:0 podopiecznych Giuseppe Cuccariniego.
ŁKS Commercecon Łódź miał więc czego bronić w rewanżu na wyjeździe. Już raz udzielił rywalkom lekcji, będąc lepszym w każdym siatkarskim elemencie. Rywalizacja w Kamniku była bardziej wyrównana, więc drużyna z Polski musiała mieć się na baczności. Po dwóch partiach wygranych 25:22 mogła podnieść ręce i rozluźnić się, ponieważ od tego momentu miała awans w kieszeni. Cuccarini wprowadził na boisko zmienniczki, a zamknięcie całego meczu udało się w czwartym secie.
Cuprum Lubin ogłosiło we wtorek, że w drużynie wykryto zakażenie koronawirusem. Jest to zatem kolejny klub PlusLigi, który zmaga się z infekcją. Z tego powodu najbliższe spotkania „Miedziowych”zostały przełożone.
Obecnie polska siatkówka jest mocno torpedowana przez COVID-19, gdyż duża liczba spotkań została przełożona na późniejsze terminy. Szczególnie cierpi na tym PlusLiga, w której wiele ekip przeszło lub przechodzi procedury związane z koronawirusem.
Do tego grona dołączył we wtorek Cuprum Lubin. Klub poinformował, iż jeden z testów wykonanych wewnątrz zespołu dał pozytywny wynik. Personalia zakażonego pozostają nieznane.
– W związku z zaistniałą sytuacją, do miejscowego sanepidu zgłoszone zostały wszystkie osoby, które w ostatnim czasie miały kontakt z zakażonym. Znajdują się oni w domowej izolacji. Cała drużyna i sztab pozostaje w stałym kontakcie ze służbą sanitarną i władzami ligi – możemy przeczytać w oficjalnym komunikacie Cuprum.
Lubinianie już zgłosili chęć przesunięcia w czasie najbliższych pojedynków. W środę podopieczni Marcelo Fronckowiaka mieli udać się na mecz z do Radomia, natomiast w sobotę „Miedziowi” we własnej hali podjęliby Asseco Resovię Rzeszów. Oba wnioski rozpatrzono pozytywnie, a starcia odbędą się w innym terminie.
Koronawirus wciąż stanowi realny problem światowy. Wirus coraz szybciej rozprzestrzenia się także w Polsce, gdyż codziennie notuje się kilka tysięcy nowych przypadków zarażenia. We wtorek liczba zarażonych ponownie przekroczyła 5000 osób.
W dniach 13-15 października w Jastrzębiu-Zdroju miał odbyć się turniej 2. rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów. Zmagania zostały jednak odwołane z powodu przypadków koronawirusa w polskim klubie oraz w zespole jednego z rywali.
Do rywalizacji w turnieju miały przystąpić trzy zespoły. Oprócz Jastrzębskiego Węgla w obsadzie znalazły się węgierskie Kaposvar Roeplabda i rumuńska Arcada Galati.
W niedzielę pojawiły się pierwsze informacje o możliwym odwołaniu turnieju. Zgody na to nie chcieli wyrazić Rumuni, którzy poinformowali, że stawią się w Polsce, aby wziąć udział w rywalizacji.
W trakcie dnia okazało się jednak, że w zespole Jastrzębskiego Węgla potwierdzono przypadki zakażenia koronawirusem, natomiast węgierski klub trafił na kwarantannę.
W poniedziałek CEV przeprowadzi ze wszystkimi trzema zespołami wideokonferencję, podczas której podjęte zostaną kolejne decyzje odnośnie turnieju.
Dodajmy, że Jastrzębski Węgiel ma wziąć udział w jeszcze jednym turnieju kwalifikacyjnym – w dniach 27-29 października w Rumunii.
Pięciu setów potrzebowała Asseco Resovia Rzeszów, aby potwierdzić wyższość nad beniaminkiem PlusLigi, Stalą Nysa. Podopieczni Andrei Giulianiego triumfowali po raz trzeci w sezonie, jednak ich gra wciąż daleka jest od oczekiwań kibiców.
W czterech rozegranych meczach siatkarze AZS Stali Nysa doznali czterech porażek. W konfrontacji z Asseco Resovią apetyty na sukces były ogromne. Tym bardziej że część zawodników beniaminka miała coś do udowodnienia działaczom i sztabowi szkoleniowemu ekipy z Podkarpacia. Przed sezonem z Pasami pożegnali się Zbigniew Bartman, Bartłomiej Lemański i Marcin Komenda. Ten ostatni przy rozstaniu nie krył zresztą żalu. Opuścił klub niemal w ostatniej chwili, kiedy większość ekip zamknęła swoje składy. Rola trzeciego rozgrywającego była bowiem dla niego nie do przyjęcia.
Inauguracyjna odsłona rozpoczęła się po myśli gospodarzy. Zagrywki Bartłomieja Lemańskiego sprawiły, że miejscowi odskoczyli na pięć punktów (8:3). Od tego momentu jednak to rzeszowianie przejęli kontrolę. Doskonale rozgrywał Fabian Drzyzga, dobrze rozumiejący się ze środkowymi. Na skrzydle szalał Nicolas Szerszeń. Zespół z Podkarpacia odrobił straty, a od połowy seta budował przewagę. W ofensywie tylko Bartłomiej Lemański potrafił znaleźć sposób na defensywę rywali. Pozostali razili bezradnością.
Ze względu na zakażenia koronawirusem w drużynach GKS-u Katowice i MKS-u Będzin, przełożone zostały trzy kolejne mecze z udziałem tych zespołów – GieKSy właśnie z MKS-em Będzin i Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, oraz będzinian ze Ślepskiem.
Przypomnijmy, iż w zeszłym tygodniu test na obecność koronawirusa dał pozytywny wynik u jednego z członków drużyny GKS-u Katowice. Treningi zostały zawieszone, a niedzielne spotkanie z Cuprum Lubin przełożono.
Teraz wiemy, że nie odbędą się dwa kolejne mecze z udziałem podopiecznych Grzegorza Słabego – najbliższe, piątkowe z MKS-em Będzin i zaplanowane na 14 października z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.
Ze względu na przypadki zakażenia koronawirusem w zespole prowadzonym przez Jakuba Bednaruka, nie odbędzie się pojedynek MKS-u ze Ślepskiem Malow Suwałki, do którego miało dojść 14 października.
W minionej, piątej kolejce PlusLigi rozegrane zostały zaledwie trzy spotkania.
Już wkrótce!
Terminarz będzie dostępny po rozpoczęciu sezonu 2020/21